Prąd zasilający efekty gitarowe musi być dobrej jakości. Jako że nie mamy wpływu na ten dostarczany nam poprzez linie elektryczne, warto zaopatrzyć się w dobry jakościowo zasilacz o odpowiednich parametrach.
Najważniejszym z nich jest napięcie, czyli różnica potencjałów między dwoma końcami obwodu elektrycznego. Najczęściej występującym napięciem z jakiego będziemy korzystać jest 9V, czasami 12V, a i zdarzy się 18V i 24V.
Kolejny parametr to natężenie prądu, czyli ilość ładunków elektrycznych przepływających przez daną powierzchnię w danym czasie. Efekty gitarowe zazwyczaj nie są “prądożerne”, wystarcza im 10-30 mA, efekty przestrzenne wymagają trochę więcej, 50-100mA, a dopiero rozbudowane procesory wymagają 200 mA do 2A.
Ostatni parametr to rodzaj prądu. Najczęściej pojawiającym się oznaczeniem na efektach jest DC - prąd stały. Niektóre z nich wymagają zasilania prądem przemiennym - AC. Trzeba pamiętać też o polaryzacji wtyku zasilającego. Naklejka na efekcie bądź opakowaniu pomoże nam ją dopasować. Albo plus “na zewnątrz” wtyku, albo “w środku”. Ważny jest też rodzaj wtyku, może to być mini jack albo wtyk typu rurkowego.
Innym aspektem zasilaczy jest stabilizacja. Efekty gitarowe to dość delikatne urządzenia i skoki napięcia mogą wywołać w nich nieprzewidziane i dość nieprzyjemne skutki. Stąd zasilacze do efektów gitarowych posiadają stabilizator, który nie pozwala by napięcie zmieniało się i skakało. Do kostki dostarczany jest zawsze taki sam, odpowiedni prąd.
Gdy wiemy już wszystko na temat przepływu ładunków elektrycznych, czas wybrać zasilacz.
Boss PSA-230S to najprostsze urządzenie, które napędzi jeden efekt. Jeżeli w pedalboardzie mamy kilka kostek, warto zaopatrzyć się w coś większego, np. T-Rex Fuel Tank Junior. Jego większy brat, T-Rex Fuel Tank Classic posiada jeszcze więcej wyjść zasilania, a oprócz tego osobne wyjście 12V DC i 12VAC. Przy podłączaniu zasilania do efektów musimy pamiętać, by nie stworzyć pętli mas. Powstaje ona, gdy łączymy jednym nieizolowanym wyjściem zasilacza efekty przed przedwzmacniaczem i te w pętli efektów. Objawia się to dość nieznośnym buczeniem. Aby wyeliminować tą przypadłość należy używać dwóch zasilaczy albo zasilać efekty z separowanych galwanicznie wyjść jednego zasilacza, np. Vempire 8 x 9V, który posiada aż osiem takich wyjść.
Jeżeli koncertujemy nie tylko w Polsce, musimy pamiętać o tym, że prąd w gniazdkach również się różni. Nasze rodzime napięcie to 230V, jednak w Stanach Zjednoczonych jest to tylko 110V. W Wielkiej Brytanii z kolei mamy całkowicie inne gniazdka.
Co w tej sytuacji? Ratuje nas np. Line 6 DC-3g, który oprócz tego, że posiada wymienne końcówki, potrafi dostosować się do każdego napięcia występującego na świecie.
Dodatkowe opcje, które mogą posiadać zasilacze to układ przeciwzwarciowy, który nie pozwala na uszkodzenie urządzenia, gdy dotkniemy plusem wtyku do masy (obudowy efektu), czy innego uziemionego elementu. Dość często zasilacze wyposażone sa w dodatkowe zaczepy, które umożliwiają przykręcenie ich do pedalboarda.
A co gdy nie ma prądu? Joyo przygotowało nas na taką ewentualność, mianowicie JMP-01 Portable Power Supply, czyli przenośny zasilacz, który możemy zabrać ze sobą wszędzie. Wyposażony jest on w akumulator 5500mAh i można ładować go około 1000 razy.