Co musisz wiedzieć przed zakupem wzmacniacza basowego?

Wzmacniacze basowe – pytania i odpowiedzi.

Wybór wzmacniacza to druga co do wagi – tuż po wyborze basu – decyzja, którą musi podjąć prędzej czy później każdy basista. Wzmacniacz to nie tylko monitor sceniczny, chociaż niezwykle często odgrywa jedynie taką rolę. Odpowiednio dobrany wzmacniacz pozwoli wydobyć pożądane brzmienie, wyeksponować charakter instrumentu, usłyszeć się na scenie i na próbie, nagrać znakomitą płytę.... Konstrukcje takie jak Ampeg SVT z kolumną 810E, Orange CRUSH, Fender Rumble 100 czy Eden N urosły wręcz do rangi ikon basowego brzmienia i sprowadzanie ich roli do scenicznego odsłuchu jest po prostu narzucaniem sobie ograniczeń. Niektóre wzmacniacze po prostu trzeba traktować jako nieodzowną, acz wymienną część instrumentu. Poniżej znajdziecie odpowiedzi na trzy podstawowe dylematy, które dręczą basistę poszukującego nagłośnienia.

Combo czy stack?

Zarówno jedno jak i drugie rozwiązanie ma swoje wady i zalety. Combo wydaje się wyjściem bardziej poręcznym i tańszym. O ile w przypadku ceny jest to zazwyczaj prawda, tak poręczność niekiedy stoi pod znakiem zapytania. Owszem – wygodniej jest zabrać całe nagłośnienie za jednym „podejściem”, ale bardzo wielu powołujących się na ten argument zapomina, że przenosząc combo dźwigamy jednocześnie wzmacniacz i kolumnę w jednej obudowie.

Ograniczenie masy i rozmiarów wymuszone na producentach tego typu wzmacniaczy zazwyczaj oznacza niższą moc i mniej głośników, a sztywne ramy cenowe często uniemożliwiają rozbudowę konstrukcji poprzez dodanie dodatkowej kolumny. Dlatego też producenci prześcigają się w poszukiwaniu rozwiązań pozwalających poprawić słyszalność niedużego wzmacniacza na scenie – począwszy od nieco archaicznego, wysuwanego z tyłu „podparcia”, które pozwala na przechylenie wzmacniacza i wycelowanie głośników w uszy grającego, poprzez ściętą obudowę typu kickback stosowaną we wzmacniaczach Markbass, Hartke czy pierwszej generacji Ampegach serii BA. Ten ostatni z basowych potentatów odświeżając serię BA sięgnął po rozwiązanie stosowane już w latach osiemdziesiątych przez angielską markę Trace-Elliot.

Kształt nowych Ampegów BA115, 112, 110 i 108 przypomina typowy sceniczny odsłuch – i w takiej konfiguracji (prócz klasycznej z głośnikiem wycelowanym równolegle do podłogi) mogą pracować. Rozwiązanie godne pochwały z powodu poręczności i większej stabilności niż w przypadku obudowy typu kickback.

Basowy „stack” wydaje się rozwiązaniem zarezerwowanym dla bardziej profesjonalnych i wymagających muzyków. Takich, którym niestraszne jest noszenie wieloelementowego nagłośnienia oraz główkowanie nad logistyką – dylematy typu „jak dotrzeć na koncert dysponując niewielką przestrzenią bagażową” wcale nie są rzadkością w branży. Z drugiej strony wybór sprzętu – od niedrogiego po naprawdę kosztowny i profesjonalny – jest w tym wypadku ogromny. Nie musimy wcale ograniczać się do zestawów jednego producenta! Dodatkowo ogromną zaletą takiego rozwiązania jest to, że dysponując oczywiście odpowiednimi środkami, możemy zakupić małą, mobilną paczkę do domu i na próby, oraz potężną, „stacjonarną” kolumnę, którą można będzie zostawić na sali prób lub przy pomocy kolegów załadować do busa wyjeżdżając na koncert.

Wybierając koncertowy zestaw składający się z głowy i dwóch „paczek”, warto – w przeciwieństwie do tego co sugeruje wiele materiałów reklamowych – wybrać dwie identyczne kolumny.

W przypadku wzmacniaczy bez funkcji bi-amp (czyli prawie wszystkich) każdy głośnik dostaje dokładnie taki sam sygnał, więc w przeciwieństwie do nagłośnienia typowo estradowego, podział na „doły” i „górki” w basowym światku nie występuje. Zdecydowana większość kolumn z głośnikami 15-calowymi gra pełnym pasmem, podobnie jak kolumny z głośnikami 10-calowymi. Faktem jest, że charakterystyka tych głośników i paczek jest różna, ale to, że należy dodać kolumnę 1x15 do 4x10 żeby uzyskać sensowny dół pasma jest kompletnym mitem! Takie mieszanki mogą grać znakomicie, mogą jednak powodować nieprzyjemne przesunięcia fazowe i dudnienie na scenie lub niektórych miejscach sali koncertowej. Sprawa jest niejednoznaczna, dlatego w przypadku braku możliwości intensywnego przetestowania sprzętu przed zakupem, warto zdecydować się na dwie identyczne kolumny. Wybór rozmiaru głośników zależy od preferencji muzyka, nie należy jednak zakładać, że kolumna 4x10 będzie mieć mniej dołu niż 1x15. Często jest wręcz odwrotnie!

Moc i impedancja

Problem mocy niezbędnej dla zapewnienia komfortowego odsłuchu czy wręcz nagłośnienia basu na klubowym koncercie jest niemożliwy do rozwiązania „odgórnie”. Warto trzymać się zasady, że lepiej 

mieć zapas, niż niedostatek. Znając swoje potrzeby i możliwości zespołu można w przybliżeniu określić jak dużej mocy potrzebujemy. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że sama moc wzmacniacza czy głośnika, tak naprawdę nic nam nie mówi o jego głośności.

W przypadku głośników liczy się skuteczność, gdyż moc opisuje jedynie termiczną wytrzymałość cewki – nie mówi nic o wytrzymałości mechanicznej na wychylenia, czy skuteczności odpowiadającej za ilość decybeli generowanych z każdego watta podanej mocy.

W przypadku wzmacniaczy pasmo którym najchętniej gramy (lub które charakteryzuje dany wzmacniacz). Jaśniejsze brzmienie usłyszeć jest łatwiej, miękkie i głębokie tony wymagają niestety dużych zasobów mocy. Nie należy wierzyć w powszechnie krążący mit, że potrzeba wysokiej mocy wzmacniacza, żeby ”rozpędzić” mocną kolumnę. Nie zabrania się także używania wzmacniacza mocniejszego od kolumny – należy jednak kierować się rozwagą i uważnie słuchać czy głośniki nie są przeciążone podczas gry!

Dobierając kolumnę do wzmacniacza, należy pamiętać o jej impedancji. Podpięcie kolumny o impedancji zbyt wysokiej oznacza ograniczenie mocy, a w przypadku wzmacniaczy lampowych często grozi uszkodzeniem, impedancja zbyt niska niesie ze sobą wysokie ryzyko przegrzania i spalenia wzmacniacza. Większość producentów oferuje kolumny 8 i 4 ohmowe. Zdecydowana większość wzmacniaczy przystosowana jest do pracy przy obciążeniu 4 ohm. Wyjątkami są wzmacniacze oferujące możliwość pracy pod obciążeniem 2ohm lub nie mniejszym niż 8ohm. Pamiętać trzeba, że podpięcie dwóch 8-ohmowych kolumn co do zasady oznacza obciążenie 4ohm dla wzmacniacza.

Tranzystory, lampy, hybrydy, wzmacniacze „micro”

Kolejnym poważnym dylematem basisty poszukującego nagłośnienia jest wybór konstrukcji samego wzmacniacza. Konstrukcje tranzystorowe są lżejsze, bezobsługowe i bardziej niezawodne. Zasadniczo 

cechują się dynamicznym, „bliskim” i „szybszym” brzmieniem, wysoką dynamiką i „kulturą pracy”. Są stosunkowo lekkie, nie nagrzewają się zbytnio i zazwyczaj ich cena nie zwala z nóg.

Konstrukcje lampowe często krytykowane są za brzmieniową ociężałość, wysoką masę i równie wysoką cenę – zarówno zakupu jak i eksploatacji. Odpłacają się za to pięknym, pełnym brzmieniem, nasyconym i bogatym w harmoniczne. Ich moc często mierzona jest w punkcie gwarantującym czyste brzmienie, co w praktyce oznacza że przesterowany „lampiak” zagra znacznie głośniej niż można by się spodziewać po danych technicznych.

Wzmacniacze hybrydowe najczęściej łączą zalety nasyconego brzmienia lampowego przedwzmacniacza z niską masą tranzystorowej końcówki mocy. W przeciwieństwie do zafascynowanych w pełni lampowymi wzmacniaczami gitarzystów, basiści nad wyraz doceniają konstrukcje hybrydowe.

Wśród legendarnych basowych brzmień znajdziemy zarówno generowane przez konstrukcje lampowe, takie jak Ampeg SVT czy Orange CRUSH, tranzystorowe oraz hybrydowe – legendarne brzmienia Edena, czy Ampegów serii PRO.

Podsumowanie

Nowoczesna technologia pozwoliła jeszcze bardziej ograniczyć masę i cenę wzmacniaczy, przy zachowaniu sensownej mocy i brzmienia, często lampowego, preampu. Wzmacniacze z zasilaczem impulsowym, pracującym w klasie D, błędnie nazywane są „cyfrowymi”. To w pełni analogowe (chyba że producent zastosował cyfrowo wspomagany preamp – co nie jest rzadkością) konstrukcje, w których końcówka mocy posiada zasilacz impulsowy zamiast ciężkiego transformatora. Takie rozwiązanie pozwoliło znacznie ograniczyć koszty i masę, bez zbytniej utraty dynamiki, pasma i samego brzmienia. Puryści oczywiście narzekają na „nie takie brzmienie”, jednak dla spokoju można przyjąć zasadę kompromisu – wzmacniacz o masie nieprzekraczającej 5 kilogramów samą poręcznością nadrabia wszelkie ewentualne niedostatki brzmieniowe i rzekomy brak lampowej szlachetności.

Sprawdź również

Kategorie produktów