Polecamy

760 zł
888 zł Cena regularna
836 zł najniższa cena
2559 zł
2888 zł Cena regularna
2815 zł najniższa cena
319 zł
399 zł Cena regularna
329 zł najniższa cena

Wszystko co musisz wiedzieć o multiefektach

Świat efektów od zawsze zdominowany był przez pojedyncze „kostki”. Rozwój technologii i zapotrzebowanie na poręczne rozwiązania typu „all-in-one” odpowiadają za narodzenie multiefektów. Początkowo były to po prostu łączone analogowe kostki, zamykane w jednej, dużej obudowie. Dopiero lata dziewięćdziesiąte i cyfrowa rewolucja sprawiły, że rynek multiefektów wręcz eksplodował! I chociaż wróciła moda na analogowy sprzęt vintage, cyfrowe „kombajny” nadal utrzymują mocną pozycję na rynku.

Decydując się na multiefekt, prócz ceny i możliwości brzmieniowych musimy wziąć pod uwagę rozmiar, a więc i poręczność urządzenia. Praktycznie każdy z dostępnych na rynku multiefektów posiada po kilkanaście efektów różnego rodzaju – od efektów modulacyjnych, poprzez przestery, symulacje, pogłosy, kompresory i różnego rodzaju delaye. Do tego komplet wejść, wyjść i zazwyczaj opcję pracy jako interface. Dlatego też w niniejszym artykule skoncentrujemy się przede wszystkim na wygodzie użytkowania.

Niewielkie jedno i dwu przyciskowe multiefekty jeszcze do niedawna oferowały bardzo ograniczoną funkcjonalność. Rewolucyjna w połowie lat 90 forma konstrukcyjna Zooma 505 utrzymała się w cyfrowym światku zadziwiająco długo. Oparte o tamto rozwiązanie współcześnie produkowane proste multiefekty, takie jak Zoom B1 a także Vox Stomp oferują jedynie przełączanie pomiędzy zaprogramowanymi wcześniej „Bankami” brzmień. I choćby takich banków było 99 (jak to zazwyczaj jest), i każdy z nich oferował możliwość łączenia kilku efektów (co również jest standardem) zawsze funkcjonalność tego typu urządzenia będzie mocno ograniczona względem zwykłych, analogowych kostek. Kto przeskakiwał po kilka-kilkanaście banków między utworami lub co gorsza – w trakcie – ten wie jaki to koszmar. Sytuacja zmieniła się dopiero niedawno. Producenci dostrzegli, że użytkownicy multiefektów – zarówno małych jak i dużych – chcą po prostu mieć całą, w pełni funkcjonalną „podłogę” w postaci jednego urządzenia. Ustawiamy pożądane brzmienie z bogatej palety, zapisujemy i już pod „nogą” mamy symulację wymażonego flangera, przesteru, chorusa, delaya... Żadnego przeskakiwania między bankami – po prostu „on” i „off”. Dziwne, że dopiero po tylu latach ktoś wpadł na ten pomysł!

Pomysł, który multiefekty średnich rozmiarów zaadaptowały już dawno. Oczywiście każdy z większych multiefektów zaprojektowany tak, by zastąpić cały pedalboard, oferuje także programowanie banków brzmień i przełączanie między nimi. Rozmiar multiefektów wyposażonych w co najmniej 3 footswitche pozwala na bardziej przejrzyste rozmieszczenie i opisanie wszystkich funkcji i brzmień – które często są takie same jak w przypadku „braci mniejszych”. Technologia idzie do przodu i bardzo popularne niegdyś Bossy MS20B i MS50B muszą ustąpić nowym konstrukcjom, chociaż nadal oferują całkiem sporo! Jednak zakup nowoczesnego Zooma czy Line6 M9 – większego i znacznie bardziej rozbudowanego „braciszka” M5 będzie z pewnością strzałem w dziesiątkę. B3 to urządzenie wyjątkowo przejrzyste – działa przede wszystkim jak trzy połączone ze sobą kostki. Line 6 idzie dalej – do tych trzech podstawowych, programowalnych, brzmień dołącza zestaw przycisków niezbędny do nożnej obsługi 28- sekundowego loopera. Żaden z nich nie posiada jednak wbudowanego pedału ekspresji. Jest to element potrzebny do sterowania głośnością efektu, pracą kaczki czy niektórych filtrów i miło, gdy nie trzeba korzystać z oddzielnego urządzenia.

Multiefektowa waga ciężka w zasadzie ogranicza się do trzech potężnych i maksymalnie funkcjonalnych konstrukcji. Możliwości dużego multiefektu potrafią przyprawić o ból głowy. Niech nikogo nie zdziwi 100-stronicowa instrukcja, zarówno w przypadku „królewskiego” Zooma B2.1u jak i Bossa GT001 jest przy czym siedzieć! Konstrukcja koncernu Boss, czyli GT001 nie jest najnowsza, i to niestety odbija się na niektórych funkcjach i nieco trącącym myszką designie. Wyposażony jest jednak we wszystkie niezbędne wejścia i wyjścia – także USB i MIDI. Niestety jego 24 bitowy procesor oferujący próbkowanie na poziomie 44.1 kHz ustępuje znacznie wszystkim współczesnym konstrukcjom Zooma. 

Do „wagi ciężkiej” zaliczyć należy też niezwykłe urządzenie firmy Digitech - „programowalną podłogę” RP 1000. RP 1000 to doskonale zaprojektowana „podłoga”, wyposażona w 10 przycisków nożnych do obsługi efektów, dwa do wyboru pomiędzy efektami a symulacjami wzmacniaczy, kolejne dwa odpowiadające za przełączanie banków brzmień oraz niezbędny pedał ekspresji. Za przetwarzanie danych o jakości próbkowania 20kHz odpowiada 24 bitowy konwerter i dwa procesory. Doskonały projekt samej podłogi, połączony z procesorem wyposażonym w ponad 160 efektów (Wah, kompresory brzmień, bramka szumów, equalizer, chorus, flanger, pitch, vibrato/rotary, delay, reverb, distortion) czynią to urządzenie wyjątkowo przyjaznym w obsłudze. Minusem niestety jest cena – przekraczająca znacznie 1000zł.

Dla kogo multiefekt?

Czasy, kiedy niewielkie i niedrogie multiefekty oferowały niską jakość brzmienia już dawno za nami. Zarówno najmniejsze jak i największe cyfrowe podłogi to urządzenia idealne dla zapracowanego basisty, który koncentrować się musi przede wszystkim na wykonaniu swojego zadania. Basisty, który zamiast szukać różnic między tranzystorem germanowym i silikonowym w butikowym fuzzie po prostu wchodzi na scenę i gra.

Sprawdź również

Kategorie produktów