Polecamy

492 zł
499 zł Cena regularna
492 zł najniższa cena
629 zł
745 zł Cena regularna
629 zł najniższa cena

Wszystko co musisz wiedzieć o multiefektach

Świat efektów od zawsze zdominowany był przez pojedyncze „kostki”. Rozwój technologii i zapotrzebowanie na poręczne rozwiązania typu „all-in-one” odpowiadają za narodzenie multiefektów. Początkowo były to po prostu łączone analogowe kostki, zamykane w jednej, dużej obudowie. Dopiero lata dziewięćdziesiąte i cyfrowa rewolucja sprawiły, że rynek multiefektów wręcz eksplodował! I chociaż wróciła moda na analogowy sprzęt vintage, cyfrowe „kombajny” nadal utrzymują mocną pozycję na rynku.

Decydując się na multiefekt, prócz ceny i możliwości brzmieniowych musimy wziąć pod uwagę rozmiar, a więc i poręczność urządzenia. Praktycznie każdy z dostępnych na rynku multiefektów posiada po kilkanaście efektów różnego rodzaju – od efektów modulacyjnych, poprzez przestery, symulacje, pogłosy, kompresory i różnego rodzaju delaye. Do tego komplet wejść, wyjść i zazwyczaj opcję pracy jako interface. Dlatego też w niniejszym artykule skoncentrujemy się przede wszystkim na wygodzie użytkowania.

Niewielkie jedno i dwu przyciskowe multiefekty jeszcze do niedawna oferowały bardzo ograniczoną funkcjonalność. Rewolucyjna w połowie lat 90 forma konstrukcyjna Zooma 505 utrzymała się w cyfrowym światku zadziwiająco długo. Oparte o tamto rozwiązanie współcześnie produkowane proste multiefekty, takie jak Zoom B1 a także Vox Stomp oferują jedynie przełączanie pomiędzy zaprogramowanymi wcześniej „Bankami” brzmień. I choćby takich banków było 99 (jak to zazwyczaj jest), i każdy z nich oferował możliwość łączenia kilku efektów (co również jest standardem) zawsze funkcjonalność tego typu urządzenia będzie mocno ograniczona względem zwykłych, analogowych kostek. Kto przeskakiwał po kilka-kilkanaście banków między utworami lub co gorsza – w trakcie – ten wie jaki to koszmar. Sytuacja zmieniła się dopiero niedawno. Producenci dostrzegli, że użytkownicy multiefektów – zarówno małych jak i dużych – chcą po prostu mieć całą, w pełni funkcjonalną „podłogę” w postaci jednego urządzenia. Ustawiamy pożądane brzmienie z bogatej palety, zapisujemy i już pod „nogą” mamy symulację wymażonego flangera, przesteru, chorusa, delaya... Żadnego przeskakiwania między bankami – po prostu „on” i „off”. Dziwne, że dopiero po tylu latach ktoś wpadł na ten pomysł!

Pomysł, który multiefekty średnich rozmiarów zaadaptowały już dawno. Oczywiście każdy z większych multiefektów zaprojektowany tak, by zastąpić cały pedalboard, oferuje także programowanie banków brzmień i przełączanie między nimi. Rozmiar multiefektów wyposażonych w co najmniej 3 footswitche pozwala na bardziej przejrzyste rozmieszczenie i opisanie wszystkich funkcji i brzmień – które często są takie same jak w przypadku „braci mniejszych”. Technologia idzie do przodu i bardzo popularne niegdyś Bossy MS20B i MS50B muszą ustąpić nowym konstrukcjom, chociaż nadal oferują całkiem sporo! Jednak zakup nowoczesnego Zooma czy Line6 M9 – większego i znacznie bardziej rozbudowanego „braciszka” M5 będzie z pewnością strzałem w dziesiątkę. B3 to urządzenie wyjątkowo przejrzyste – działa przede wszystkim jak trzy połączone ze sobą kostki. Line 6 idzie dalej – do tych trzech podstawowych, programowalnych, brzmień dołącza zestaw przycisków niezbędny do nożnej obsługi 28- sekundowego loopera. Żaden z nich nie posiada jednak wbudowanego pedału ekspresji. Jest to element potrzebny do sterowania głośnością efektu, pracą kaczki czy niektórych filtrów i miło, gdy nie trzeba korzystać z oddzielnego urządzenia.

Multiefektowa waga ciężka w zasadzie ogranicza się do trzech potężnych i maksymalnie funkcjonalnych konstrukcji. Możliwości dużego multiefektu potrafią przyprawić o ból głowy. Niech nikogo nie zdziwi 100-stronicowa instrukcja, zarówno w przypadku „królewskiego” Zooma B2.1u jak i Bossa GT001 jest przy czym siedzieć! Konstrukcja koncernu Boss, czyli GT001 nie jest najnowsza, i to niestety odbija się na niektórych funkcjach i nieco trącącym myszką designie. Wyposażony jest jednak we wszystkie niezbędne wejścia i wyjścia – także USB i MIDI. Niestety jego 24 bitowy procesor oferujący próbkowanie na poziomie 44.1 kHz ustępuje znacznie wszystkim współczesnym konstrukcjom Zooma. 

Do „wagi ciężkiej” zaliczyć należy też niezwykłe urządzenie firmy Digitech - „programowalną podłogę” RP 1000. RP 1000 to doskonale zaprojektowana „podłoga”, wyposażona w 10 przycisków nożnych do obsługi efektów, dwa do wyboru pomiędzy efektami a symulacjami wzmacniaczy, kolejne dwa odpowiadające za przełączanie banków brzmień oraz niezbędny pedał ekspresji. Za przetwarzanie danych o jakości próbkowania 20kHz odpowiada 24 bitowy konwerter i dwa procesory. Doskonały projekt samej podłogi, połączony z procesorem wyposażonym w ponad 160 efektów (Wah, kompresory brzmień, bramka szumów, equalizer, chorus, flanger, pitch, vibrato/rotary, delay, reverb, distortion) czynią to urządzenie wyjątkowo przyjaznym w obsłudze. Minusem niestety jest cena – przekraczająca znacznie 1000zł.

Dla kogo multiefekt?

Czasy, kiedy niewielkie i niedrogie multiefekty oferowały niską jakość brzmienia już dawno za nami. Zarówno najmniejsze jak i największe cyfrowe podłogi to urządzenia idealne dla zapracowanego basisty, który koncentrować się musi przede wszystkim na wykonaniu swojego zadania. Basisty, który zamiast szukać różnic między tranzystorem germanowym i silikonowym w butikowym fuzzie po prostu wchodzi na scenę i gra.

Sprawdź również

Kategorie produktów